piątek, 12 lutego 2016


                                                Na początek liście

Coś powstało dawno temu w mojej głowie i nie miało czasu nawet zakiełkować. "Luliście"stało niezapisane czekając na mnie cierpliwie i strasząc jako pustostan.W między czasie przyszła na świat czwórka dzieci, zmienił się adres i wiele we mnie, ale wciąż mi luliście .
Skąd przyszedł mi do głowy ten neologizm i co to właściwie oznacza...spieszę wytłumaczyć. Jedna z moich  młodzieńczych ksywek to Lula, Lulu a reszta liście- szelest,listy,wiersze, przemijanie, wiele się kryje za tymi słowami. Jest wiele blogów o sporcie, kuchni, modzie,  ale ja zamierzam pisać o poezji, Bogu, codzienności, tłumaczeniach, ciekawych spotkaniach i listach i sama nie wiem, o czym jeszcze. To na razie na tyle, 7 miesięczny Tobiasz zaczyna dobierać się do klawiatury...czyżby miał już jakieś zapędy pisarskie?!..a może pora zakończyć....Niebawem napiszę więcej...dobranoc
na dobry początek fragment o jedną porę roku wcześniej


Jesienne odejście

suchy liść zwichrzony szklanymi
koralikami szorstkiego dżdżu
drży już martwy
zabrali już brunatne kasztany
i zgrabiają liście tęczowe,niczyje, wydarte kartki niezapisanego listu (...)

Herbstabgang

Trockenes  Blatt
Zerzaust durch die gläsernen Perlen des rauen Regens
Zittert schon tot
Die braunen Kastanien sind schon eingesammelt
Und sie kehren die Regenbogenblätter zusammen
Die besitzerlosen, ausgerissenen Papierblätter
Des unaufgeschriebenen  Briefes(...)