piątek, 31 marca 2017

1 PYCHA

7 Grzechów głownych:Pycha



Sława, wielkie pieniądze i prestiż nowego ferrari...
Ach jak przyjemnie jest czuć się docenionym, odbierać zaszczytne tytuły, usłyszeć pozytywne recenzje, błyszczeć się w światłach reflektorów i zaistnieć odbiciem flesza na pierwszych stronach gazet i czuć się jak młody bóg. A wszystko po to, aby mnie podziwiano, bym mógł trochę podreperować niedopieszczone ego, dawne kompleksy, wybić się ponad przeciętność, aż na sam szczyt hierarchii kariery...Sąsiedzi będą się kłaniać, koleżanki z pracy będą zawistnym wzrokiem na mnie patrzeć i nagle zaczną udawać moje przyjaciółki...Niech zobaczą teraz, kto tak naprawdę się liczy...
Samorealizacja, samowystarczalność, pysznie smakuje ta słodka beza niezależności, samolubności i braku pokory. Po cóż się samobiczować skoro sukces sam ciśnie się na usta, aby osiągnąć każdy cel, należy skupić się jedynie na sobie, swoich celach , czasem coś stracić dla większego zysku i sukcesywnie i bezkompromisowo realizować swój pieczołowicie skonstruowany plan.
Dlaczego tak wielu ludzi sukcesu pragnie się wybić wysoko ponad przeciętną, stać się ikoną stylu i wymazuje z pamięci traumę trudnego dzieciństwa?
W Showbizie wiele celebrytów rekompensuje sobie ciężką przeszłość swoim unikatowym stylem,popadając w skrajności, tak by podziwiano ich nietuzinkowość, talent i siłę determinacji...

A z tego szczytu tylko o krok od przepaści...najkrótsza prosta do upadku prosto na kark, w najlepszym wypadku porachowane kości w najgorszym zgon na miejscu...Pozostaną łzy, wspomnienia, może kilka płyt i korzeń pychy, który poza sukcesem nie zbudował żadnego domu,nie odkrył żadnej miłości ślepo zapatrzony w siebie, stracił wszystko ...



Może inni są tak zepsuci i pyszni, ale ja jestem taki skromny, dobroduszny, pomagam słabszym i mniej mądrym życiowo, normalnie wzór prawego człowieka. Jak ten celnik stoję w pierwszym rzędzie dziękując, że nie dotyczą mnie te wszystkie niegodziwości i nieprawości. Na pierwszy rzut oka Wcielony św Franciszek w kaszkiecie i Matka Teresa z przedmieścia.
Nie odezwę się w obronie swojej żony, aby nie narażać się szwagrowi, w końcu może mieć potem o to do mnie pretensję, a lepiej zamilknąć niż być źle spostrzeganym, ocenionym...Nie zatroszczę się o rodzinę, aby ktoś nie posądził mnie o pazerność, postawę karierowicza, pozostanę wierny idei.
Teraz podziwiają cię za twoją pokorę, a ty udajesz, że jesteś wolny od słów uznania i nie potrzebne są Ci te wszystkie owacje na stojąco.
Kogo próbujesz oszukać, poniżasz się wcale nie uniżając, bo tego wymaga twoja "skromność", a przecież pycha dotyczy tylko tych wywyższających się, a fałszywa skromność i pokora czym są naprawdę, jeżeli spojrzymy na nią pod lupą sumienia...????
Ludzie przestali Cię szanować, bo ty już dawno straciłeś szacunek do siebie i swoją godność rozdałeś hojną ręką ludziom, którzy roztrwonili majątek twojego serca. W rezultacie przestałeś być dla nich autorytetem. Czy warto było dla ich chwilowej wdzięczności pozbywać się najcenniejszego talentu.
Po wszystkim pozostała tylko frustracja i nigdy nie dokończone zadania...

Jeżeli czyniąc dobrze trąbisz o tym dookoła, czym różnisz się od tego biedaka z okładek tabloidów, może twoja publiczność jest bardziej pobożna, ale to wciąż ten sam mechanizm...niech nie wie twoja lewa ręka co czyni prawa. Rozpowiadając o dobrych uczynkach, postępujesz jakbyś sprzedawał je chcąc poprzez korupcję zasłużyć na dobrą reputację...

Pamiętam jak jako dziecko dostałam wielką paczkę deficytowych wówczas słodyczy z zagranicy i rozdałam je wszystkim dzieciom z klasy, sama nie jedząc z tego ani cukierka. Długo wydawało mi się to dobrym uczynkiem, ale z perspektywy widzę, jak bardzo poza chęcią podzielenia zależało mi na ich akceptacji, docenieniu i dlatego podzieliłam się tymi łakociami...Pycha smakuje lepiej od słodyczy...

Pycho wyjątkowo perfidna, albo ujawniasz się do granic karykaturalności w swojej nadmuchanej formie z billboardu albo kamuflujesz pod postawami arcyszlachetnymi. Wytępić Cię jak chwast nikt własnymi siłami nie zdoła, potrzebujesz być zdemaskowana i osądzona.Gdyby to było takie proste?

W ostatniej scenie filmu "Adwokat Diabła" bohater, który wydawałoby się został ocalony, otrzymuje drugą szansę. A diabeł już czai się za rogiem, aby pod pretekstem medialnego bohatera zacząć sączyć mu do ucha swój jad. Al Pacino w roli szatana dodaje "Pycha,to mój ulubiony grzech"...

Zawsze kiedy mylisz ją z pokora spójrz na swoją motywację, czy rzeczywiście wynika ona ze skromności? Czy to tylko świętoszkowata karykatura motywowana własnym egoizmem i potrzebą wywyższenia się ponad innych, uważaj dokąd ta droga wiedzie, bo z niej o krok od dalszych upadków i łatwo dać się wyprowadzić na pozostałe 6 manowców...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz